wtorek, 31 maja 2016

Rozdział 7

Ross
Po obiedzie wybraliśmy się do lasu. Kazałem każdemu przynieść po jednej dużej gałęzi lub kilku mniejszych na ognisko.
- Podoba Ci się tu? - zagadnąłem Courtney, gdy wracaliśmy prostą drogą do domków.
- Tak. Jest spokojnie, otacza nas piękno natury... I co najważniejsze, klasa jest posłuszna. - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. - A Tobie?
- Też. W szczególności podoba mi się twoje towarzystwo. -  powiedziałem, na co Eaton się zarumieniła.
- Awww... Dzięki. - uśmiechnęła się. - Sprawdzę czy nikt się nie zgubił. - obróciła się i szybko policzyła uczniów.
Jeśli miałbym opisać ją jednym słowem, chyba miałbym dylemat na które się zdecydować. Court jest śliczna, mądra, zwinna i ma niesamowity sposób na ogarnięcie grupy. Wiem, że nie powinienem, ale się w niej zauroczyłem.

Courtney
Wróciliśmy na teren naszego ośrodka i złożyliśmy gałęzie w jednym miejscu. Tata Stephen wybrał się do sklepu po więcej chleba i ketchup, Ross zajął się przygotowaniem ogniska, a ja zajęłam się klasą. Wzięłam piłkę i zagrałam z nimi w siatkówkę. Miło widzieć jak się integrują.

Stephen
Około 20, gdy zaczęło się ściemniać, zebraliśmy się przy ognisku. Ross rozdał każdemu jego przydział jedzenia i metalowe widełki do pieczenia kiełbasek nad ogniskiem. Ja pokazałem jak poprawnie opieka się nad ogniskiem, a Courtney dbała o bezpieczeństwo.
Gdy wszyscy zjedli, Ross przyniósł swoją gitarę i zaczął grać. Każdy po kolei przyłączał się do śpiewania. Zrobiliśmy też konkurs talentów, a za nagrodę obiecaliśmy żelazko od dyrektora, by uczniowie mieli jak wyprasować koszulki na WF, bo ostatnio to zaniedbali.

Ross
Mimo iż było po 22 pozwoliłem panu Eaton zabrać klasę do Tawerny na dyskotekę powitalną. Sam postanowiłem dotrzymać towarzystwa Court.
- Zagrasz coś jeszcze? - spytała.
- Pewnie. - chwyciłem gitarę i zacząłem grać. - Utonąłem w twoich snach o la li u la la. Oczarował mnie twój blask o la li u la la. Twoje włosy muskał wiatr o la li u la la. Ty i ja ouuoo uoo... - zacząłem, a Courtney zawstydziła się.
Boże, jaka ona piękna jak się rumieni. Aż ma się ochotę ją pocałować.

Vanni
Courtney nie ma w domu i nie będzie przez najbliższe pięć dni, więc postanowiłam zaprosić Micheala i zrobić imprezkę. O godzinie 20 w salonie roiło się od osób, których w większości nie znałam, co i tak nie przeszkadzało mi w balowaniu. Tańczyłam z przystojnymi chłopakami, piłam dużo alkoholu i śpiewałam na cały dom ulubione piosenki. Wszystko było dobrze dopóki nie zadzwoniła Court. Odrzuciłam połączenie, bo nie chciałam się zdemaskować, ale Eaton nie dawała za wygraną. Wyłączyłam telefon i postanowiłam, że porozmawiam z nią jutro. Wróciłam do balowania w towarzystwie Mike'a.

--------------------
Witajcie serdecznie!
Dziś cały rozdział by Wiki R5er i z piosenką Disco Polo [a jakże inaczej ;)].
Pozdrowionka i do napisania <3
P.S. Zapraszam na mój nowy blog - "A little bit of love will change your life..." z The Heirs w roli głównej ;)

4 komentarze:

  1. I znów ktoś Vanni okradnie hehe ;)
    Ross taki słodki. On tam pojechał jako opiekun Court, a nie grupy ;)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next.
    P.S. A little bit... Już odwiedziłam i polecam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty i ja oooo!
    Znam, znam, hahahha.
    Rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezła nagroda, nie powiem XD
    Kurczę, czemu Courtney musi olewać Rossa ;-; Mogła mu się rzucić na szyję, pocałować i wszyscy byliby szczęśliwi <3
    Ekstra rozdział, czekam na next ^.^
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń