wtorek, 17 maja 2016

Rozdział 5

Ross
Było za dziesięć ósma. Siedziałem w pokoju nauczycielskim i dopijałem moją kawę, gdy wpadła wściekła Courtney.
- Wyobrażasz sobie... - zaczęła. - Okradli mnie! Mnie! Biedną nauczycielkę! - krzyknęła.
- Spokojnie. - chwyciłem ją za ramiona i usadziłem na krześle. - Powiedz mi, na spokojnie: co się stało?
- Moja współlokatorka Vanni wyciągnęła mnie wczoraj na imprezę. Trochę nabroiła i razem z innymi uczestnikami imprezy Luke ~ właściciel domu, wypchnął nas za drzwi. Vanni zaproponowała Ashtonowi, Calumowi, Michealowi i jakiemuś Johnowi nocleg. Rankiem okazało się, że Johna nie ma tak samo jak tostera, mikrofalówki i telewizora... - opowiadała.
- O tu jesteś! - krzyknął Ashton, który nagle pojawił się w pokoju nauczycielskim z... Psem na rękach! - Mike dzwonił i powiedział, że Cal urwał kurek od prysznica.
- Że co!? - zerwała się z miejsca. - Kolejny wydatek!?
- Woda się leje, a oni sobie nie radzą. - dodał Ash.
- I co ja mam teraz zrobić? - usiadła załamana.
- Mogę Ci pomóc. - zaproponowałem. - Podaj tylko adres i jadę.
- Przecież zaraz zaczynasz lekcje. - odparła.
- Ashton zastąpisz mnie? - spytałem patrząc na chłopaka.
- Jasne. I tak mam godzinę wolną. - Irwin uśmiechnął się.
- Więc jak będzie? - spojrzałem na Courtney.
- Jedź. Tu masz adres. - zapisała go na kawałku kartki i podała mi.

Savannah
Chłopaki zwiali jak tylko woda zaczęła się lać strumieniami. Starałam się coś na to zaradzić, ale nie starczało mi ścierek, misek i wiader. Woda zaczęła sięgać mi do kostek, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam wysokiego, eleganckiego blondyna.
- Ross. - wyciągnął do mnie rękę.
- Vanni. - uścisnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam szeroko.
- Przyszedłem naprawić prysznic. Courtney wie. - powiedział i wszedł do domu.
- Łazienka jest tutaj. - pokazałam mu.
- Dzięki. - rzucił i zaczął zdejmować swoje ubrania. Trzeba przyznać, że jest seksowny.

Ashton
Wszedłem do klasy Rossa pięć minut po  dzwonku, trzymając na rękach mojego pupila.
- Dzień dobry! - powiedziałem głośno, żeby przekrzyczeć rozbawioną klasę. - Pan Lynch nie mógł dziś przyjść więc ja poprowadzę zajęcia... - wyjaśniłem. - To co dziś robimy? - spytałem grupę, bo sam nie miałem pomysłu.
- Śpiewajmy. -  odpowiedziała dziewczynka z pierwszej ławki.
- Zawsze na pierwszych zajęciach śpiewaliśmy z panią Dorothy. - dodała druga.
- Dobra. Pokażcie książki. - poprosiłem i wepchnąłem jakiemuś chłopcu do rąk Sosera. - Potrzymaj go.
- O jaki słodki! - zaczęła zachwycać się grupa. Są tak genialni, że dopiero po kolejnych pięciu minutach od mojego wejścia zauważyli, że przyszedłem z psem. Ciekawe po ilu minutach zauważyliby żyrafę.
Przejrzałem podręcznik i nie znalazłem w nim nic ciekawego. Same badziewiaste piosenki o nauczycielach, sałatce, grzeczności, kolędy i "Wkrótce wakacje". Zaśpiewanie tego ostatniego wydawało mi się całkiem niezłą opcją, gdyby nie to, że jest drugi września i brzmiałoby to odrobinie sarkastycznie.
- Okay. Nie widzę nic ciekawego. To może zrobimy biologię? - spytałem wywołując tym przykrą reakcję klasy. Trzydzieści  dwa gardła wykrzyknęły jednocześnie: Nie!. - Spokojnie. Nie musicie mieć podręczników. Dzisiejszy temat to... Budowa ssaków. - wymyśliłem na miejscu. Wziąłem od ucznia mojego psa i postawiłem go na biurku. - Soser będzie naszym modelem. - dodałem i zacząłem pokazywać na zwierzęciu charakterystyczne cechy gatunku. - Owłosione ciało, posiadanie czterech kończyn, zęby. - powiedziałem i rozszerzyłem pysk psa.
- Wrrr.... - mój przyjaciel wydał dźwięk niezadowolenia.
- To może już wystarczy pokazu. - zwróciłem się do grupy. - Czy macie jakieś pytania?
- A proszę pana, jak one się rozmnażają? - spytał jakiś grubaśny okularnik z ostatniej ławki.
- Eee... No... Normalnie... Musi być samiec i... Samica... No i one, wiesz... Ten tego... - zacząłem się motać.
- Kopulują! - krzyknął ktoś z innego rzędu.
- Tak. Właśnie tak to się fachowo nazywa. - oczyma dziękowałem temu uczniowi, że wybawił mnie od tej trudnej rozmowy. Zdecydowanie nie lubię tematów o rozmnażaniu.
- A proszę pana, na czym ta kopulacja polega? - grubasek nie dawał za wygraną.
- No wiesz... Samiec... - nie dokończyłem, gdyż zadzwonił dzwonek. - To do widzenia. Idźcie na przerwę. - oznajmiłem i  skierowałem się z Soserem do wyjścia.
- To było najlepsze zastępstwo świata! - wykrzyknął radośnie jeden z uczniów.
- Dziękuję. Dla mnie też. - odpowiedziałem i wróciłem do pokoju nauczycielskiego.

Courtney
Ross wrócił krótko przed dziewiątą. Miał mokre, rozczochrane włosy i koszulę rozpiętą na 3/4 długości.
- Wszystko już okay. Naprawiłem zawór. - oznajmił i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam go. - Masz bardzo ładne perfumy.
- Serio Ci się podobają? - spytał. - Moja była ich nie cierpiała.
- Serio, serio. - poczochrałam jego włosy. - Radzę się ogarnąć nim pójdziesz na zajęcia. - dodałam, wzięłam dziennik i ruszyłam do wyjścia.
- Courtney. - zawołał za mną.
- O co chodzi?
- Pojedziesz jako opiekun na wycieczkę ze mną i moją klasą?
- Oczywiście.
- A Twój tata?
- Musisz sam się go spytać, ale myślę, że raczej się zgodzi.

Rydel
W domu Ross zjawił się dopiero o 15.
- Cześć siostra. Co na obiad? - ucałował mnie w policzek i usiadł przy stole.
- Hej Ross. Dziś polędwiczki w sosie własnym. - odparłam i nałożyłam danie na talerze. - Jak w pracy? - spytałam.
- Dobrze. Zaplanowałem pięciodniową wycieczkę z klasą.
- Gdzie?
- Nad jezioro.
- Fajnie. Zrobisz jakieś ładne zdjęcia dla Ella?
- Oczywiście. Wiem, że będzie chciał zrobić jakiż kolaż dla Was do salonu.
- Naprawdę? -  zatrzepotałam rzęsami. - A coś jeszcze planuje? - przysiadłam się do niego.
- Słyszałem, że ma zamiar przygotować garderobę na tym zaniedbanym strychu... Jakiś generalny remont, gdy wyśle Cię do SPA... - powiedział mi. No tak, jestem jego jedyną siostrą i nie mamy przed sobą tajemnic.

Ashton
Po pracy wróciłem do Hemmingsa. Nie był już zły, ale ostrzegł mnie na przyszłość. Żadnych imprez, panienek i zwłoki z czynszem. Jeśli złamię zasadę to obiecał, że wyrzuci mnie za drzwi i więcej nie przyjmie. Ciekawe tylko co na to Micheal?

3 komentarze:

  1. Długi rozdział. I prawie wszyscy się pojawili - bo i Court była i Vanni, Ross i Ash.
    Ale jak dla mnie to i tak Soser jest bohaterem rozdziału :)
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra rozdział ^.^
    Mrrr, wyobraziłam sobie całego przemoczonego Rossa w rozpiętej koszuli i z wypiętym tyłeczkiem w ciasnych jeansach <3
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie długi rozdział.
    Super <3

    OdpowiedzUsuń