Ross
Było za dziesięć ósma. Siedziałem w pokoju
nauczycielskim i dopijałem moją kawę, gdy wpadła wściekła Courtney.
- Wyobrażasz sobie... - zaczęła. - Okradli mnie!
Mnie! Biedną nauczycielkę! - krzyknęła.
- Spokojnie. - chwyciłem ją za ramiona i
usadziłem na krześle. - Powiedz mi, na spokojnie: co się stało?
- Moja współlokatorka Vanni wyciągnęła mnie
wczoraj na imprezę. Trochę nabroiła i razem z innymi uczestnikami imprezy Luke
~ właściciel domu, wypchnął nas za drzwi. Vanni zaproponowała Ashtonowi,
Calumowi, Michealowi i jakiemuś Johnowi nocleg. Rankiem okazało się, że Johna nie
ma tak samo jak tostera, mikrofalówki i telewizora... - opowiadała.
- O tu jesteś! - krzyknął Ashton, który nagle
pojawił się w pokoju nauczycielskim z... Psem na rękach! - Mike dzwonił i
powiedział, że Cal urwał kurek od prysznica.
- Że co!? - zerwała się z miejsca. - Kolejny
wydatek!?
- Woda się leje, a oni sobie nie radzą. - dodał
Ash.
- I co ja mam teraz zrobić? - usiadła załamana.
- Mogę Ci pomóc. - zaproponowałem. - Podaj tylko
adres i jadę.
- Przecież zaraz zaczynasz lekcje. - odparła.
- Ashton zastąpisz mnie? - spytałem patrząc na
chłopaka.
- Jasne. I tak mam godzinę wolną. - Irwin
uśmiechnął się.
- Więc jak będzie? - spojrzałem na Courtney.
- Jedź. Tu masz adres. - zapisała go na kawałku
kartki i podała mi.
Savannah
Chłopaki zwiali jak tylko woda zaczęła się lać
strumieniami. Starałam się coś na to zaradzić, ale nie starczało mi ścierek,
misek i wiader. Woda zaczęła sięgać mi do kostek, gdy nagle usłyszałam dzwonek
do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam wysokiego, eleganckiego blondyna.
- Ross. - wyciągnął do mnie rękę.
- Vanni. - uścisnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam
szeroko.
- Przyszedłem naprawić prysznic. Courtney wie. -
powiedział i wszedł do domu.
- Łazienka jest tutaj. - pokazałam mu.
- Dzięki. - rzucił i zaczął zdejmować swoje
ubrania. Trzeba przyznać, że jest seksowny.
Ashton
Wszedłem do klasy Rossa pięć minut po dzwonku, trzymając na rękach mojego pupila.
- Dzień dobry! - powiedziałem głośno, żeby
przekrzyczeć rozbawioną klasę. - Pan Lynch nie mógł dziś przyjść więc ja
poprowadzę zajęcia... - wyjaśniłem. - To co dziś robimy? - spytałem grupę, bo
sam nie miałem pomysłu.
- Śpiewajmy. -
odpowiedziała dziewczynka z pierwszej ławki.
- Zawsze na pierwszych zajęciach śpiewaliśmy z
panią Dorothy. - dodała druga.
- Dobra. Pokażcie książki. - poprosiłem i
wepchnąłem jakiemuś chłopcu do rąk Sosera. - Potrzymaj go.
- O jaki słodki! - zaczęła zachwycać się grupa.
Są tak genialni, że dopiero po kolejnych pięciu minutach od mojego wejścia
zauważyli, że przyszedłem z psem. Ciekawe po ilu minutach zauważyliby żyrafę.
Przejrzałem podręcznik i nie znalazłem w nim nic
ciekawego. Same badziewiaste piosenki o nauczycielach, sałatce, grzeczności,
kolędy i "Wkrótce wakacje". Zaśpiewanie tego ostatniego wydawało mi
się całkiem niezłą opcją, gdyby nie to, że jest drugi września i brzmiałoby to
odrobinie sarkastycznie.
- Okay. Nie widzę nic ciekawego. To może zrobimy
biologię? - spytałem wywołując tym przykrą reakcję klasy. Trzydzieści dwa gardła wykrzyknęły jednocześnie: Nie!. -
Spokojnie. Nie musicie mieć podręczników. Dzisiejszy temat to... Budowa ssaków.
- wymyśliłem na miejscu. Wziąłem od ucznia mojego psa i postawiłem go na
biurku. - Soser będzie naszym modelem. - dodałem i zacząłem pokazywać na
zwierzęciu charakterystyczne cechy gatunku. - Owłosione ciało, posiadanie
czterech kończyn, zęby. - powiedziałem i rozszerzyłem pysk psa.
- Wrrr.... - mój przyjaciel wydał dźwięk
niezadowolenia.
- To może już wystarczy pokazu. - zwróciłem się
do grupy. - Czy macie jakieś pytania?
- A proszę pana, jak one się rozmnażają? - spytał
jakiś grubaśny okularnik z ostatniej ławki.
- Eee... No... Normalnie... Musi być samiec i...
Samica... No i one, wiesz... Ten tego... - zacząłem się motać.
- Kopulują! - krzyknął ktoś z innego rzędu.
- Tak. Właśnie tak to się fachowo nazywa. -
oczyma dziękowałem temu uczniowi, że wybawił mnie od tej trudnej rozmowy.
Zdecydowanie nie lubię tematów o rozmnażaniu.
- A proszę pana, na czym ta kopulacja polega? -
grubasek nie dawał za wygraną.
- No wiesz... Samiec... - nie dokończyłem, gdyż
zadzwonił dzwonek. - To do widzenia. Idźcie na przerwę. - oznajmiłem i skierowałem się z Soserem do wyjścia.
- To było najlepsze zastępstwo świata! -
wykrzyknął radośnie jeden z uczniów.
- Dziękuję. Dla mnie też. - odpowiedziałem i
wróciłem do pokoju nauczycielskiego.
Courtney
Ross wrócił krótko przed dziewiątą. Miał mokre,
rozczochrane włosy i koszulę rozpiętą na 3/4 długości.
- Wszystko już okay. Naprawiłem zawór. - oznajmił
i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam
go. - Masz bardzo ładne perfumy.
- Serio Ci się podobają? - spytał. - Moja była
ich nie cierpiała.
- Serio, serio. - poczochrałam jego włosy. -
Radzę się ogarnąć nim pójdziesz na zajęcia. - dodałam, wzięłam dziennik i
ruszyłam do wyjścia.
- Courtney. - zawołał za mną.
- O co chodzi?
- Pojedziesz jako opiekun na wycieczkę ze mną i
moją klasą?
- Oczywiście.
- A Twój tata?
- Musisz sam się go spytać, ale myślę, że raczej
się zgodzi.
Rydel
W domu Ross zjawił się dopiero o 15.
- Cześć siostra. Co na obiad? - ucałował mnie w policzek
i usiadł przy stole.
- Hej Ross. Dziś polędwiczki w sosie własnym. -
odparłam i nałożyłam danie na talerze. - Jak w pracy? - spytałam.
- Dobrze. Zaplanowałem pięciodniową wycieczkę z
klasą.
- Gdzie?
- Nad jezioro.
- Fajnie. Zrobisz jakieś ładne zdjęcia dla Ella?
- Oczywiście. Wiem, że będzie chciał zrobić jakiż
kolaż dla Was do salonu.
- Naprawdę? -
zatrzepotałam rzęsami. - A coś jeszcze planuje? - przysiadłam się do
niego.
- Słyszałem, że ma zamiar przygotować garderobę na tym zaniedbanym strychu... Jakiś generalny remont, gdy wyśle Cię do
SPA... - powiedział mi. No tak, jestem jego jedyną siostrą i nie mamy przed
sobą tajemnic.
Ashton
Po pracy wróciłem do Hemmingsa. Nie był już zły,
ale ostrzegł mnie na przyszłość. Żadnych imprez, panienek i zwłoki z czynszem.
Jeśli złamię zasadę to obiecał, że wyrzuci mnie za drzwi i więcej nie przyjmie.
Ciekawe tylko co na to Micheal?
Długi rozdział. I prawie wszyscy się pojawili - bo i Court była i Vanni, Ross i Ash.
OdpowiedzUsuńAle jak dla mnie to i tak Soser jest bohaterem rozdziału :)
Pozdrawiam i czekam na next.
Ekstra rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńMrrr, wyobraziłam sobie całego przemoczonego Rossa w rozpiętej koszuli i z wypiętym tyłeczkiem w ciasnych jeansach <3
Czekam na next :3
Pozdrawiam,
Inna
Jakie długi rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper <3