wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 3

Courtney
Po zebraniu organizacyjnym wróciłam do domu. Moja współlokatorka Vanni leżała na kanapie. Rzuciłam 'cześć' i poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki w poszukiwaniu jogurtu naturalnego. Nie było go tam.
- Vanni, widziałaś może mój jogurt natural... - nie dokończyłam, bo zauważyłam jak Latimer właśnie bierze jego ostatni łyk. 'Fajnie. Będę musiała wypić ten okropny truskawkowy jogurt, który mój tata zostawił po ostatniej wizycie' pomyślałam i wróciłam do przeglądania zawartości naszej wręcz pustej lodówki.
- Idę dziś na imprę do Michaela. - oznajmiła moja znajoma, wchodząc do kuchni. - Idziesz ze mną? - spytała.
- No nie wiem... Mam sporo do przygotowania na jutro do pracy. - odparłam.
- Oj Courtney... Nie daj się prosić. - Vanni zrobiła najsmutniejszą minę świata. Pewnie myślała, że znów jej ulegnę. - Będą wszystkie Sosy... I wiele innych fajnych osób... - wyciągała mocne argumenty.
- Widzę, że nie odpuścisz. - zaśmiałam się. - O której tam idziesz?
- Impra jest o dwudziestej, ale wychodzę szybciej...
- Dobra. Pójdę. - podałam się. - Ale wracam do domu najpóźniej o drugiej.

Ashton
Wróciłem do domu z  nadzieją, że odeśpię tą dzisiejszą żenującą pobudkę. Niestety nie było mi to dane. Od wejścia zobaczyłem Michaela wieszającego imprezowe dekoracje.
- Hej Ash! Potrzymaj to! - krzyknął i wcisnął mi do rąk kolorową girlandę.
- Imprezka, co? - spytałem, mając jeszcze w pamięci ostatni raz kiedy Mike spalił prawie cały dom odpalając w nim petardę.
- Będzie z jakaś setka osób! - odparł,  jakby to było oczywiste.
- Setka? - oczyma wyobraźni zobaczyłem tabun ludzi przemieszczających się po naszym domu i nie dających mi spać.
- Ty też jesteś zaproszony. - odparł, ale to wcale nie poprawiło mi nastroju.
- Dzięki. - bąknąłem z grzeczności. Wcale nie miałem zamiaru spędzić tego wieczoru wśród irytujących znajomych Clifforda i całkiem obcych ludzi.
- Twoja kumpela Court też będzie. - rzucił, podwieszając przy suficie dyskotekową kulę. Ta wiadomość naprawdę mnie ucieszyła. Eaton to bardzo miła i inteligentna kobieta. Jednak ten wieczór nie zapowiada się tak źle. - No, i już gotowe. - klepnął się w tyłek i zeskoczył z drabiny.

Savannah
Po kilku godzinnej batalii Courtney zgodziła się pożyczyć mi swoje najnowsze szpilki.
- Tylko ich nie połam. - przypomniała przed wyjściem. Czasami Eaton zachowuje się jak moja matka. Nie wiem czy to wina pedagogicznego wykształcenia czy raczej tego, że wychowywał ją tylko ojciec, ale ta jej nadopiekuńczość i zrzędliwość bywają naprawdę irytujące. Sama nie wiem czemu z nią mieszkam. Może dlatego, że nie stać mnie na samodzielny pokój.
- Okay, okay. - odpowiedziałam, bujając się na czubkach tych eleganckich butów.
- Jak zniszczysz to odkupujesz! - powiedziała z powagą. - Kosztowały prawie 500$.
- 500$!? Chyba nie wyciągniesz tyle od biednej przyjaciółki? - pojechałam na litość.
- Oczywiście, że nie. - odparła łagodnie, a ja odetchnęłam z ulgą. - Przecież nie stać Cię nawet na wkładki do tych butów. - dodała po chwili,  ewidentnie chcąc podkreślić kto tu nas utrzymuje. - A jak tam Twoje rozmowy o pracę? - spytała.
- Oh, Courtney. Przecież wiesz, że nie ma pracy dla takich cudownych osób jak ja.
- Pytałaś w McDonaldzie? - wypaliła.
- No wiesz! - oburzyłam się. - Nie będę przecież smażyć frytek!
- No tak. Poczekajmy na ogłoszenie "Książę szuka żony." - zaśmiała się i wyszłyśmy z domu. Totalnie nie wiem co ją tak rozbawiło. Żona księcia to chyba całkiem dobra fucha.

Courtney
Co ta Vanni sobie wyobraża? Powinna wreszcie zabrać się do roboty. To jej lenistwo jest dobijające. Każda jej praca kończyła się właściwie zanim się zaczęła. Dziś postanowiłam jednak odpuścić sobie dalsze drążenie tematu kariery zawodowej Latimer i odrobinę się zabawić. Odgłosy imprezy u Michaela słychać było już parę przecznic wcześniej. Tłum ludzi rozpoczął zabawę już przed drzwiami.
- Super, że wpadłyście! Udanej zabawy! -  Clifford uściskał nas serdecznie na przywitanie.
- To jest Courtney. Opowiadałam Ci o niej. - oznajmiła chłopakowi Vanni.
- Miło Cię poznać Ney. - zdrobnił moje imię w sposób, którego nie lubię. - Czujcie się jak u siebie. - dodał. Weszłyśmy do środka. Kątem oka dostrzegłam Caluma przy stoliku z przekąskami.
- Cześć Misiaku! - uwiesiłam mu się na szyi, a on dał mi całusa. - A więc tak sobie mieszkasz... - zagadnęłam rozglądając się po pomieszczeniu. - Świetnie, że wreszcie mogę poznać Twoich znajomych.  - dodałam.
- Court!!! - Ashton wbiegł radośnie do salonu i ścisnął mnie jak kurczaka. Był jeszcze bardziej radosny i entuzjastyczny niż rano. Czasami się zastanawiam co on bierze. - Chcesz zobaczyć mojego pieska? - spytał.
- Chętnie. - odpowiedziałam. Mam nadzieję, że pod hasłem "piesek" nie kryją się żadne pedofilskie zamiary. Po Irwinie można się wszystkiego spodziewać. - Chodź z nami, Cal. - poprosiłam chłopaka, tak na wszelki wypadek.
Pokój Asha był mały, zagracony, ale to jedyne miejsce gdzie było w miarę cicho i można było zamienić parę słów. Pies ku mojemu zdziwieniu był żywy. Okazał się uroczym, niewielkim kundelkiem w typie Husky.
- Jaki jesteś uroczy! - wzięłam szczeniaczka na ręce i mówiłam do niego łagodnie. Wyobrażałam sobie, że jest dzieckiem. Moim i Caluma. Znamy się już przecież z Calem tak długo, że mógłby coś pomyśleć w tej kwestii. W kwestii dziecka oczywiście. Moje rozmyślenia przerwał nagle jakiś krzyk z parteru.
- Wynocha! Wyp*** stąd wszyscy!
- To Luke. Właściciel. - wyjaśnił Irwin. - Coś się chyba stało. Chodźmy to sprawdzić.
Zeszliśmy do salonu. Na środku pomieszczenia stała Vanni. Kto by przypuszczał, że moja współlokatorka właśnie sprowadziła jakieś kłopoty...

--------------------------
Witajcie serdecznie!
Jak pisałam ostatnio - byłam w Warszawie.
Wycieczka do stolicy była całkiem udana, nie wliczając tego, że ostatniego dnia nasiliły mi się objawy alergii i prawie straciłam głos.
A o to kilka zdjęć:







Pozdrowionka i do napisania <3

5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Lenistwo Latimerki po prostu dobija - Ona to ma majówkę cały rok ;)
    Rossa nie było... - Pewnie pojawi się w kolejnym...
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział 😍
    Chcę nexta 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie śliczne zdjęcia.
    Też chcę pojechać na wycieczkę.
    Dawaj mi tu Rossa.
    Świetny rozdział.
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra rozdział ^.^
    Ciekawi mnie, co Vanni odwaliła. Mam nadzieję, że to nic poważnego XD
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń