wtorek, 7 czerwca 2016

Rozdział 8

Ross
Po dyskotece w Tawernie, gdy uczniowie wrócili do domków, całą trójką zrobiliśmy obchód. Wszyscy byli już w piżamach i kładli się spać. Dzisiejszy dyżur nocny przypadł panu Eaton, więc Courtney i ja poszliśmy do swoich domków, by następnego dnia mieć energię na kajakową wycieczkę z klasą.
Wykąpałem się, ubrałem dresy do spania i ułożyłem się w łóżku. Naciągnąłem kołdrę na wysokość pasa i przytuliłem głowę do poduszki. Zamknąłem oczy i prawie już spałem, gdy usłyszałem dźwięk telefonu. Court przysłała mi SMS-a: "Zimno mi... Przyjdziesz do mnie i przytulisz mocno?". Wstałem z łóżka, ubrałem trampki, na ramiona zarzuciłem bluzę i wystawiłem głowę za drzwi. Rozejrzałem się czy Stephen przypadkiem mnie nie zobaczy i biegiem ruszyłem do domku Courtney. Cicho wszedłem do środka i o świetle latarki w komórce dotarłem do sypialni.
- Court, już jestem. - usiadłem na brzegu łóżka, a dziewczyna wystawiła głowę z pod kołdry.
- Połóż się obok. - zarządziła.
Zdjąłem bluzę i obuwie, a następnie położyłem się. Schowałem się pod kołdrą i przytuliłem Eaton.
- Tak dobrze? - spytałem, a ona tylko przytaknęła.

Courtney
W ramionach Rossa było bardzo milutko i ciepło. Aż za ciepło. Delikatnie wyśliznęłam się z jego uścisku i zsunęłam swoją halkę. W samych majtkach ponownie wtuliłam się w blondyna, który był tak uroczy, że nie powstrzymałam się i go pocałowałam. Otworzył oczy i nieco zdezorientowany chciał coś powiedzieć.
- Cicho. - położyłam mu palec na usta. - Nic nie mów, tylko całuj. - wpiłam się w jego słodkie usta i rozkoszowałam się chwilą.
- Courtney, nie. Masz chłopaka. - odsunął mnie, ale ja się nie poddałam.
Szybkim ruchem pozbyłam się jego ubrań i swoich majtek. Nachyliłam się nad blondynem i zaczęłam całować go po klacie coraz niżej i niżej. Gdy byłam pewna, że teraz już się nie powstrzyma wróciłam do pieszczenia jego ust. Lynch przeturlał się ze mną i to on był u góry. Dopiero teraz się przekonał i zaczął pogłębiać pocałunki oraz dotykać dłońmi mojego nagiego biustu.
- Oh Ross! - krzyknęłam, gdy Ross znalazł się w miejscu, w którym nie był jeszcze żaden mężczyzna.
Tak, swój pierwszy raz przeżyłam z Rossem, jednocześnie zdradzając Caluma, z którym nigdy nie miałam okazji się tak zbliżyć. To Vanni w domu, to Ashton pojawiał się ni stąd ni z owąd, to byłam zmęczona po pracy. Tych powodów było wiele, ale nie wiem czy to nie były zwykle wymówki.

Stephen
Rankiem zabrałem grupę do Tawerny na śniadanie. Courtney i Ross dołączyli chwilę później. Moja córka była radosna jak nigdy. Byłem ciekawy czemu, ale wiedziałem, że nie wypada o to pytać, tym bardziej przy grupie.
- Dzień dobry wszystkim! - przywitał się Lynch stojący na samym środku pomieszczenia. - Dzisiaj odbędzie się wycieczka kajakowa. Wyruszamy o dziesiątej, więc zaraz po śniadaniu wyszykujcie się. - gdy skończył mówić usiadł obok Court i zagadał do mnie. - Panie Eaton, klasa była w nocy grzeczna?

Ross
Próbowałem nie patrzeć w stronę Courtney, by nie wydało się co się pomiędzy nami wydarzyło. Wiedziałem jakie mogą być tego konsekwencje: Stephen się dowie, Stephen powie to facetowi Court, facet Court ją rzuci, a ona znienawidzi mnie z całego serca.
- Ross mówię do Ciebie. - Courtney szturchnęła mnie łokciem.
- O co chodzi? - spytałem zdezorientowany.
- Pytałam, ile kajaków musimy wypożyczyć. Więc ile? - była nieco zła.
- Chyba siedemnaście dwuosobowych i jeden jednoosobowy. - odpowiedziałem po wykonaniu krótkich obliczeń.
Oh, czemu Courtney musi tak na mnie działać?

Ashton
Micheal wrócił dopiero rano totalnie pijany. Kiwał się na boki i podśpiewywał, a w dłoni trzymał prawie pustą butelkę po piwie.
- Chcesz łyka Ash? - spytał.
- Nie, dzięki. Idę do pracy, a Ty się lepiej ogarnij, bo jak Cię Luke...
- Nie jesteś moją starą, żeby mi rozkazywać! - Clifford wydarł się na cały dom jednocześnie mi przerywając.
-  Co tu się dzieje? - spytał Hemmings, który nagle pojawił się w przedpokoju. Miał ubrany fartuszek, a w ręce trzymał patelnię.
- Ash się czepia. - Micheal zrobił niewinną minę.
- A Mike wraca totalnie zalany z wczorajszej imprezy i blokuje mi drogę. - dodałem i szczęśliwy, że raczej nie spóźnię się do pracy, wyszedłem.
Micheal czasami potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi. a w szczególności jak urządza imprezy lub wraca pijany.

Pojawiłem się w szkole dwie minuty przed czasem. Wziąłem klucz od odpowiedniej sali i ruszyłem do niej. Pod drzwiami stała rozwrzeszczana grupa młodzieży. Otworzyłem drzwi i wpuściłem uczniów do środka.
- Witajcie! - próbowałem ich przekrzyczeć, ale na marne.
Po trzech nieudanych próbach, usiadłem zrezygnowany na krześle. Nie wiem jak inni  radzą sobie z nimi. To młode, rozkrzyczane zbiorowisko przyprawia mnie o ból głowy i teraz już właściwie nie wiem co tu robię, czemu pracuję w tej branży...

3 komentarze:

  1. Wow, wow, wow. Panna Eaton trochę niegrzeczna jest ;)
    Na pewno oni na wycieczkę kajakową, a nie kebabową pojechali? ;)
    No i Ash - my fav <3 Takich nauczycieli to ze świecą szukać! Takich, którzy tak szybko zrezygnują...
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra rozdział ^.^
    Wow, nie spodziewałam się, że Courtney jest taka szybka XD
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń