Courtney
Około dziesiątej wybraliśmy się na wycieczkę
kajakową. Mój tata wybrał pojedynczy kajak, klasa dobrała się do dwuosobowych.
Ostatnia 'dwójka' została dla mnie i Rossa. Spojrzałam na blondyna
porozumiewawczo.
- Ty pierwsza. – podał mi rękę i pomógł wsiąść, a
sam usiadł z tyłu.
Wypłynęliśmy na środek jeziora. Słońce świeciło i
odbijało się w tafli wody. Uczniowie byli wyraźnie podekscytowani spływem.
- Świetnie się dogadują. – szepnęłam do Rossa,
wskazując na płynącą tuż obok nas dwójkę.
- Nie tak dobrze jak my. – mruknął mi do ucha.
Chciałam coś powiedzieć, ale w tym momencie
odwróciłam się zbyt gwałtownie i szurnęłam go wiosłem, aż wypadł z kajaka.
- Ratunku! - Lynch wrzeszczał i machał rękami,
chociaż wody było nieco ponad jego pas.
- Spokojnie, złap to. – przysunęłam do niego
koniec wiosła, ale on zamiast go chwycić, objął dłońmi rant kajaka i przechylił
go tak, że ja również znalazłam się w wodzie.
- Ty debilu! – krzyknęłam i pacnęłam go mokrą
ręką w głowę.
- Courtney! Wyrażaj się przy uczniach! –
zestrofował mnie mój tata, który przypłynął na ratunek.
- Przepraszam. – wybąkałam i skłoniłam głowę jak
wystraszona pięciolatka.
- Idźcie się wysuszyć, ja zajmę się grupą. –
zarządził.
Choć widziałam jak klasa się ze mnie śmieje, musiałam
podpłynąć do brzegu i wrócić do domku.
Ross
Ten numer z kajakiem był całkiem udany. W
prawdzie pan Eaton się wściekł i teraz może uważać, że jestem
nieodpowiedzialny, ale przecież wypadki się zdarzają.
Wbiegłem do swojego domku, wyjąłem suche rzeczy i
przebrałem się w nie. Chciałem jak najszybciej wrócić do mojej grupy. Na placu
spotkałem Courtney. Jej włosy od wilgoci były jeszcze bardziej skręcone, co
dodawało jej uroku. Wyglądała jakby się na mnie gniewała o to co się stało.
- Cukiereczka? – spytałem, by poprawić jej humor.
- Owszem. – odpowiedziała.
Włożyłem ręce do kieszeni i w tym momencie
zorientowałem się, że musiały zostać w tamtych przemoczonych spodniach.
- Ups. To nie te spodnie. – powiedziałem. – Ale
mam dla Ciebie coś o wiele słodszego. – zbliżyłem się i chciałem ją pocałować,
lecz wtedy zobaczyłem jednego z naszych uczniów. – A co Ty tu robisz? –
zapytałem.
- To już koniec spływu. Teraz idziemy na obiad. –
wyjaśnił.
- Widzisz Ross, te dzieci są lepiej zorganizowane
od Ciebie. – brunetka mrugnęła do mnie okiem i poszła do stołówki, a ja
poczułem się jak ostatni bałwan.
Ashton
Skończyłem właśnie zajęcia i chciałem iść sobie
na jakieś piwko z Calem, ale wtedy w drzwiach pokoju nauczycielskiego pojawiła
się Diane.
- Cześć, Ash. Słuchaj nie pomógłbyś mi w przygotowaniu
dekoracji z okazji czterdziestolecia szkoły? – urocza koleżanka od języka
angielskiego uśmiechała się do mnie szeroko.
- Właściwie to… Jestem zajęty. – wziąłem swoją
torbę i skierowałem się do wyjścia.
- Szkoda. – odparła smutno, kręcąc zalotnie
kosmyk rudawych włosów i wpatrując swoje wielkie zielone oczy we mnie, jakby
nie zrozumiała, że nie mam ochoty zostawać w tej szkole ani pół godziny dłużej.
– Razem poszło by nam szybciej… - tłumaczyła. – Spędzilibyśmy miło czas… -
dotknęła mojej szyi. – A potem… Poszlibyśmy do mnie na kieliszek wina… -
flirtowała. – Ale skoro jesteś taki zajęty…
- Ej no… Dobra. Okay. Godzinka mnie nie zbawi. –odwiesiłem
torbę na wieszak.
- Ekstra! – rzuciła na stolik masę papierów. – Z
tych trzeba wyciąć kwiatki, jakieś dwieście sztuk. Te zielone będą do liści,
tego jakieś pięćset… Tu masz nożyczki, klej. Dzięki Ashton. Jesteś świetnym
kumplem. To do jutra. Pa. – rzuciła i zanim się obejrzałem, zostałem sam z tymi
wycinankami. Chyba zajmie mi to całą noc. Już nigdy więcej nie dam się tak
wrobić.
Court ma najlepsze teksty, ale Ross i "cukiereczka?" było jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńKończę, bo pospieszają mnie do sklepu.
Pozdrawiam i czekam na next!
Cudo <3
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńRoss nie byłby sobą, gdyby nie wrzucił kogoś do wody XD
Czekam na next :3
Pozdrawiam,
Inna