wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział 15

Ashton
Siedziałem w pokoju nauczycielskim, kiedy jak burza wpadł do niego Ross.
- O cześć! Jak tam po wycieczce? – spytałem, dopiero teraz zauważając, że jest wyraźnie wściekły. – Co się stało?
- Dyrektor mnie zawiesił, do wyjaśnienia sprawy. – powiedział, rzucając na stół plik dokumentów. – Wszystko przez to, że zgubiłem się na wycieczce i prze cały dzień szukałem drogi powrotnej. Stwierdził, że naraziłem grupę na niebezpieczeństwo…
- Przecież oni zostali w ośrodku z Court i panem Eatonem? – przypomniałem sobie, że tak mówiła ta nowa panienka Mike, co pomieszkiwała u nas przez kilka ostatnich dni, wyprowadzając mnie swoim brakiem manier z równowagi…
- Istotnie. Byli w ośrodku, ale dyrektor uznał, że taka sytuacja nie miała prawa się wydarzyć… A Ty skąd o tym wiesz? – zapytał. – Pewnie pan Eaton już wszystkim powiedział.
- Długa historia. – machnąłem ręką. – I nie ma nic wspólnego z starym, poczciwym Steavim…
- Steavim? – zdziwił się.
- A no tak. Tak na niego mówimy. Jest dla nas wszystkich takim surowym dziadkiem. Ogólnie to Court powinna już się zabrać za wnuki dla niego, żeby miał zajęcie na emeryturze…
- Do rzeczy. – pośpieszył mnie, choć ja bym mógł temat młodej Eatonki ciągnąć godzinami.
- Przez ten czas jaki byliście na wycieczce pomieszkiwała u nas współlokatorka Courtney. Jak to jej było na imię…
- Vanni? – podsunął.
- O właśnie… Vanni. – podziękowałem skinieniem głowy. – I ona powiedziała, że to Court wycięła Ci taki numer i wyciągnęła w nocy na środek jeziora. Potem wszyscy się bali, że utonąłeś. Ale świetnie, że wróciłeś. – poklepałem go po ramieniu i poszedłem na lekcje.

Rydel
Poszłam do domu Rossa, by jak co dzień ugotować mu obiad. Biedaczek nie dojada, bo całe dnie spędza w pracy. Brat wrócił do domu szybciej niż powinien.
- Nie masz dziś zajęć? – spytałam.
- Zawiesili mnie. Grozi mi zwolnienie. – oznajmił i rzucił swoją torbę na krzesło. – A to wszystko przez Courtney. – dodał. – I pomyśleć, że jeszcze dwa dni wcześniej kochaliśmy się.
- Uprawialiście seks na wycieczce!? Przy uczniach!? – krzyknęłam jakby to była wiadomość stulecia.
- Tylko nie mów nikomu. Nie chcę by mama się dowiedziała. Uczniowie już spali, a ja i panna Eaton… Spędziliśmy najpiękniejszą noc w naszym życiu. – uciekł wzrokiem w krainę marzeń.
- I za to chcą Cię wywalić? – sprowadziłam go na ziemię.
- Nie. To zupełnie nie o to chodzi. – odparł.
Przysunęłam do niego talerz z kopytkami. Chłopak zjadł wszystko, a następnie zaczął mówić. Opowiedział mi o żartach z duchami i radiem oraz o numerze, który wycięła mu Courtney. W sumie to się nie dziwię, że chcą go zwolnić. Ja bym nie posłała swoich dzieci na wycieczkę z tak nieodpowiedzialną osobą. Oczywiście, gdybym je miała.

------------------------
Witajcie serdecznie!
Dziś w rozdziale mało Courtney (bo tylko o niej powiedziane), ale... Mam niespodziankę!
Ci co lubią Court i Vanni - na pewno pokochają także mój nowy blog 'Tomorrow always happen too soon...' z nimi w roli głównej. Zapraszam serdecznie, w czwartek już 2 rozdział.
Pozdrowionka i do napisania <3

1 komentarz:

  1. Ja już czytam TOHTS i zapowiada się fenomenalnie!
    No no no Ross nabroił, więc ja czekam na next co z nim zrobią...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń