Courtney
Nadszedł wieczór, a Rossa nadal nie było. Mój
tata nadal się wściekał za ten numer, ale kto by przypuszczał, że ten kretyn
nie będzie umiał dopłynąć do brzegu. Dzieci już się martwiły. Musiałam ich
uspokajać, że ich ulubiony pan Lynch nie utonął i znów z nas żartuje, chociaż
sama coraz mniej w to wierzyłam.
Ross
Zaraz miało się ściemniać, a ja się pogubiłem.
Las z tej, las z tej… Wydaje mi się, że obszedłem już jezioro dookoła, a wciąż
wracam w to samo miejsce. Postanowiłem nie błądzić dalej. Usiadłem pod drzewem
i poczułem, że zaraz zmorzy mnie sen. Na dodatek wszystko zaczęło mnie
swędzieć. Chyba pogryzły mnie komary, a na dodatek przysiadłem na trujący
bluszcz. Pomyślałem o mojej grupie. Na pewno Courtney i jej tata dobrze się
nimi zajmują, ale pewnie też uważają, że ja jestem nieodpowiedzialny, bo ich
zostawiłem. Cóż, z samego rana znów wyruszę na poszukiwania domków i wszystko
wszystkim wyjaśnię.
Savannah
Ten Michael i jego kumple są mega mili. Pozwolili
mi zostać na kolacji. W sumie to nie przyznam im się, że stołuję się u nich, bo
Courtney nie zostawiła mi więcej pieniędzy, a zapasy w lodówce szybko się
skończyły.
- Przyniosłem piwo! – oznajmił Ashton i postawił
na stole pięć butelek.
Dorwałam się do swojej i jednym łykiem wypiłam
połowę.
- Do Bre. – beknęłam.
Ashton spojrzał na mnie zszokowany, więc rzuciłam
krótkie ‘przepraszam’ i było po sprawie. U Courtney w domu na pewno takie
zachowanie by już nie przeszło. Dostałabym reprymendę i kazanie na temat
dobrego wychowania przy stole. Chyba zamieszkam u Clifforda.
Biedny Rossek - chociaż to w sumie zabawne :)
OdpowiedzUsuńA Vanni ma dobry pomysł z mieszkaniem u Clifforda...
Pozdrawiam serdecznie i czekam na next ;)
Myślałam, że wa wakacje znajdę więcej czasu.
OdpowiedzUsuńNie prawda. Dalej nie nadążam z czytaniem.
Rozdział wspaniały <3
Ekstra rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńBiedny Ross, musi być przerażony XD
Czekam na next :3
Take care,
Rebel Yell